Rajgród – nieduża miejscowość na pograniczu Podlasia i Mazur, w okolicach której na brzegu Jeziora Rajgrodzkiego znajduje się ośrodek rekreacyjno-wypoczynkowy Knieja. W tym urokliwym i dalekim od zgiełku miasta miejscu miałam możliwość już po raz drugi wspólnie z dziećmi uczestniczyć w turnusie rehabilitacyjnym dla dzieci z autyzmem i pokrewnymi zaburzeniami rozwoju. Wyjazd zorganizowany przez biuro turystyczne „Tauron”, od wielu lat specjalizujące się w wyjazdach dla osób z autyzmem i ich rodzin, a ufundowane dla nas przez niesamowitych ludzi, związanych z Fundacją Pomocy Dzieciom z Grodzieńszczyzny w Białymstoku, której Prezesem jest Pan Rafał Cierniak.

         Przede wszystkim to czas spędzony bardzo aktywnie, to nie była zwykła, spokojna, tradycyjna rehabilitacja czy leczenie. Nasz dzień zaczynał się dość wcześnie jak na wakacje, bo o siódmej już było śniadanie. Po posiłku Emil (syn, 9 lat) codziennie miał trzygodzinny cykl zajęć (muzykoterapia, arteterapia, zajęcia ruchowe). Ja w tym czasie miałam czas na kawę, zabawę z córką na plaży nad jeziorem albo spacer po lesie, czyli po prostu czas wolny. Po zajęciach wyjazd na basen, powrót na obiad, chwila oddechu i znowu w drogę. Popołudniowe wycieczki po okolicach budziły wiele emocji: przejażdżka kolejką wąskotorową w Ełku, rejsy statkiem i śluzowanie na Kanale Augustowskim, zwiedzanie Muzeum Mleka w Grajewie oraz pobliskich parków narodowych (Wigierskiego i Biebrzańskiego), warsztaty garncarskie, a nawet spływ kajakowy rzeką Biebrzą! Wieczorem kolacja, po niej wyjście na halę sportową, zabawa na placu zabaw, plażowanie nad jeziorkiem albo śpiewanie piosenek przy ognisku. Weekend – to wycieczki całodniowe, a więc zwiedzanie i poznawanie kolejnych miejsc – wigierski zespół kościelno-klasztorny Kamedułów i Muzeum Wigier oraz rejs statkiem po największym jeziorze w Polsce – Śniardwy, spacer po Mikołajkach. Dużo radości i niesamowitych wrażeń wzbudziło tak w dzieciach, jak i u dorosłych zwiedzanie Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie, dzieciaki mogły zobaczyć z bliska większość dzikich zwierząt, zamieszkujących wyłącznie w lasach: łosie, jelenie, wilki, rysie, sowy…..  Największą popularnością cieszyły się oswojone sarenki, które można było karmić z ręki, coś niesamowitego!

         Czas minął błyskawicznie, a działo się naprawdę dużo każdego dnia.

         Jeśli chodzi o rehabilitację, trzeba powiedzieć, że zaburzenia ze spektrum autyzmu to tak podstępna i już znienawidzona przeze mnie choroba, z której przede wszystkim nie da się wyleczyć. Nie można zażyć jakąś pigułkę albo przeprowadzić operację, nawet bardzo kosztowną i zapomnieć o autyzmie jak o koszmarnym śnie. Można próbować korygować w osobie pewne zachowania, pracować nad zminimalizowaniem niepożądanych zjawisk, no i ćwiczyć, często przez bardzo długi czas to samo i to samo.

         W ciągu tych dwu tygodni nie wyeliminowano niepożądanych zachowań u syna (bo tego po prostu nie da się zrobić w tak krótkim czasie), nie wyleczono go (bo to jest po prostu nie możliwe), ale zmiana otoczenia, nowe kontakty i znajomości, rozmowy z rodzicami, zetknięcie się z problemami innych, a jednak tak podobnych osób, mi dały bagaż nowych sił i pomysłów do kontynuacji rehabilitacji na kolejny rok. Wreszcie czas spędzony razem i możliwość po prostu lepszego poznania własnego dziecka i jego zachowań w nowych sytuacjach – to dla mnie jest bardzo cenne (odkryłam, że syn uwielbia koszykówkę, i nawet całkiem nieźle trafia do kosza), oderwanie się od codzienności i obowiązków, no i pełen luz w kwestii, „co ludzie powiedzą”, gdy syn się zachowuje nieadekwatnie do sytuacji, bądź niezgodnie z powszechną normą. Nikogo to nie dziwiło, bo wszyscy dobrze wiedzieli, o co chodzi i każdy sam, na co dzień spotyka się w swoim życiu z podobnymi sytuacjami. Dla rodziców dzieci z autyzmem akceptacja ich dziecka przez społeczeństwo jest bardzo ważna, dla mnie również.

         Pragnę jeszcze raz z całego serca podziękować TOBIE, Droga Fundacjo, że Emil miał prawdziwe wakacje, częściej się uśmiechał, był zadowolony, czuł się tam jak u siebie w domu. Bardzo bardzo wielkie DZIĘKUJĘ!

Anna Łukuć, Grodno